W Polsce na 1 tys. mieszkańców przypada 2,4 lekarza, podczas gdy np. w Czechach 4,1. Wśród krajów OECD (Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju) zajmujemy jedno z ostatnich miejsc pod względem liczby lekarzy.
- W województwie kujawsko-pomorskim brakuje w tej chwili 2 tys. lekarzy specjalistów - mówi Przemysław Leśniewski, prezes Nowego Szpitala w Świeciu.
Na jedno ze szpitalnych ogłoszeń trafiła Marija Kucherenko, pediatra.
Miała rozpocząć pracę w Świeciu 7 marca, a razem z nią do Polski miał przyjechać mąż i ich 4-letni syn. 24 lutego Rosja zaatakowała Ukrainę.
- Zadzwonił do mnie prezes szpitala, powiedział, że mogę przyjechać już, natychmiast. Wiedziałam, że będę musiała zostawić męża, rodziców, ale innego rozwiązania nie było - opowiada Kucherenko.
Na granicy czekała na nich Sławomira Ziółkowska. Do Świecia dotarli 27 lutego. Dzięki pomocy pracowników szpitala wynajęli mieszkanie, znaleźli przedszkole.
- I tylko wciąż nie da się zapomnieć o tym, że na Ukrainie giną ludzie, że tkwią tam moi bliscy - mówi Kucherenko. - Mam nadzieję, że w końcu dotrze do nas mój mąż i będziemy mogli spokojnie pracować - dodaje.
- Jeśli ktoś zna Ukrainę, zrozumie, dlaczego nie mogłam tam pracować - mówi.
System ochrony zdrowia jest tam reformowany, ale przez lata był niedofinansowany i źle zarządzany.
- Mój tata jest lekarzem, znam te realia od dziecka - mówi Kucherenko. - Od zawsze mi powtarzał, że na Ukrainie dobrze się wykształcę, ale nie będę tam w stanie dobrze leczyć.
Szybko nabrałam pewności, że chciałabym pracować w Polsce, jeszcze na studiach rozpoczęłam naukę języka. Wybrałam szpital w Świeciu, bo wydaje się idealny na start, będę mogła się tu rozwijać. Nie jest zbyt duży, ale można tu bez problemu przeprowadzić wszystkie potrzebne w procesie diagnostycznym badania. To ważne. A miasto przypomina mi rodzinny Czortków, jest podobnej wielkości. Ludzie tu są przyjaźni i pomocni - dodaje.
W szpitalu Ukraińcy pracują ramię w ramię nie tylko z Polakami, ale i z Białorusinami. Jak mówią, polityka nie ma tam jednak wstępu.
- Z białoruskimi lekarzami pracuje się tak, jak z każdym innym - mówi. - To nie są przecież ci, którzy nas krzywdzą, to nie oni chwycili za broń, nie oni pomagają Putinowi. Są tu, wyjechali z Białorusi, niektórzy już lata temu. To dowód na to, że są przeciwko wojnie i reżimowi - dodaje.
CZYTAJ TAKŻE: Wojna na Ukrainie. "Ukraińcy mają pełne prawo się u nas leczyć, tak jak Polacy"
W ostatnich miesiącach pracę w Nowym Szpitalu w Świeciu znalazło 11 medyków z Ukrainy i Białorusi: dwóch pediatrów, dwóch anestezjologów, kardiolog, ginekolog, pulmonolog, dwóch lekarzy SOR i ratowniczka medyczna. Wszyscy mają prawo wykonywania zawodu i niezbędne pozwolenia na wykonywanie pracy w Polsce. Pod koniec marca dołączy do nich jeszcze dwoje: internistka i lekarz SOR.
Już w 5 z 13 oddziałów tego szpitala pracują obcokrajowcy.
- Gdyby nie oni, niektóre oddziały z czasem trzeba byłoby zamknąć z powodu niedoborów w kadrze medycznej - przyznaje Leśniewski. - Nie byliśmy w stanie zrekrutować ich wśród Polaków.
Lekarzy brakuje, a w ostatnim czasie sytuacja jeszcze się pogorszyła. Starsi odeszli na emerytury, zostawiając w polskiej ochronie zdrowia wielką dziurę pokoleniową. Wielu młodych wyjechało na Zachód jeszcze przed pandemią. Ci, którzy w pandemii stali na pierwszej linii frontu w szpitalach, dziś chętnie przenoszą się do spokojniejszej pracy w poradniach czy gabinetach - dodaje.
CZYTAJ TAKŻE: "Ratownicy medyczni łatają system ochrony zdrowia. Mamy świadomość, że za nami już nikogo nie ma"
W całym kraju poszukiwani są lekarze wszystkich specjalności. Znalezienie ich poza granicami UE ułatwia zmienione w 2020 r. prawo.
- Ministerstwo Zdrowia uprościło procedury zatrudniania medyków spoza wspólnoty - mówi Marta Pióro, rzeczniczka Nowego Szpitala w Świeciu. - Szpital w Świeciu korzysta z tej możliwości. Zatrudniony na tych zasadach medyk może pracować w Polsce maksymalnie pięć lat. W tym czasie lekarz, który chce kontynuować tu pracę, powinien nostryfikować dyplom - dodaje.
- Pomagamy lekarzom w tłumaczeniu dokumentów, wysyłamy je do Ministerstwa Zdrowia - mówi Leśniewski. - Po otrzymaniu zgody występujemy do Okręgowej Izby Lekarskiej o wydanie danej osobie numeru prawa wykonywania zawodu - dodaje.
Prawo pozwalające łatwo zatrudnić lekarzy spoza UE budziło początkowo wątpliwości w środowisku medycznym.
- Patrząc na to, jak pracują zatrudnieni u nas specjaliści ze Wschodu, obserwując, jakie mają podejście do pacjentów, żadnych takich wątpliwości nie mam - mówi Leśniewski. - Fakt, na Ukrainie i Białorusi nieco inaczej przebiega kształcenie specjalizacyjne niż w Polsce, ale nie wpływa to wcale negatywnie na cały proces kształcenia lekarza. Pacjenci mogą się czuć bezpiecznie pod ich opieką - dodaje.
CZYTAJ TAKŻE: Ratownicy ze szpitala w Świeciu po pracy pojechali przebadać uchodźców z Ukrainy
Obcokrajowcy zatrudnieni w Świeciu znają język polski w stopniu komunikatywnym i cały czas go doskonalą. W szpitalu uczestniczą w kursie językowym finansowanym przez PUP w Świeciu.
- Potrzebują też wsparcia w załatwieniu spraw urzędowych i codziennych, prozaicznych, choćby tego, żeby ktoś podpowiedział, gdzie jest dobry fryzjer - mówi Sławomira Ziółkowska, która pomaga obcokrajowcom zadomowić się w mieście.
Wśród zatrudnionych są zarówno medycy, którzy już od dawna pracowali w Polsce, jak i tacy, którzy przyjechali bezpośrednio ze swoich krajów.
- Szukamy kandydatów do pracy przez ogłoszenia, korzystamy z pośrednictwa agencji pracy oraz fundacji, które wspierają medyków ze Wschodu w poszukiwaniu pracy w Polsce - mówi Marta Pióro.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze